Pierwszy jesienny kompromis

Do meczu z Mszczonowianką przystąpiliśmy z 6 zmianami w składzie w porównaniu do wyjściowego zestawienia w Piasecznie. Mecz był wyrównany, z małą ilością sytuacji bramkowych.

Pierwszą groźną akcję stworzyli goście. Po wrzutce z prawej strony w 21' Obiała fatalnie przestrzelił głową. W rewanżu akcję Mazura zamknął strzałęm w 25' Prochowski, ale trafił w słupek, a kilka minut później nie zdołał przeciąć tuż przed bramką na krótkim rogu dośrodkowania od Banana. W 39' na strzał z prawej strony pola karnego zdecydował się Kubicki, na tyle precyzyjny, że pokonał Cybulkę po jego długim rogu. Ze straconym golem schodziliśmy do szatni.

Tuż po przerwie w 51' w polu karnym Łukasiak uderzył łokciem Laskusa i arbiter wskazał na wapno. Na bramkę nie bez problemu zamienił karnego Kociszewski. Jego strzał z 11 metrów obronił Leszczyński, ale skapitulował po technicznej dobitce. W 62' Mszczonowianka groźnie zaatakowała lewą stroną, wykorzystując powstałą w tym sektorze lukę i Obiała po koźle z kilku metrów, ponownie wyprowadził ją na prowadzenie. Na szczęście nie trwało ono długo. W 66' piłkę z rożnego posłał Puciłowski, Raszka wyskoczył do niej, razem z Petaszem i ostatecznie to zawodnik rywali skierował ją do własnej bramki.

W końcówce bliżej wygranej byli goście, ale w 76' Obiała, tak jak poprzednio Filip nie zdołał zamknąć groźnego podania równoległego do linii bramkowej. Ostatecznie zremisowaliśmy po raz pierwszy w tym sezonie. Zagraliśmy po raz ostatni przy starych trybunach, Wkrótce rusza ich remont, a ostatni domowy mecz z KS Raszyn zagramy 11 listopada na bocznym boisku. Za tydzień arcytrudny mecz na boisku lidera w Troszynie, który dzisiaj w meczu na szczycie wygrał w Mińsku 3-1.