U-10 Wehikuł czasu to byłby cud...

Zaczęliśmy w sobotę rano od meczu w ramach rozgrywek III ligi. Do Karczewa przyjechała 3. drużyna Znicza Pruszków. Chodzą słuchy, że wśród kibiców byli wysłannicy PWN (nie mylić z PZPN). W kolejnym wydaniu Encyklopedii Powszechnej nasz mecz ze Zniczem III ma być multimedialnym załącznikiem do hasła "mecz walki". Chodzą słuchy, że kilka bramek z tego meczu ma się też załapać do hasła "gol samobójczy". A sam mecz? Gol za gol, akcja za akcję. Ostatecznie to nasi koledzy z Pruszkowa strzelają jedną bramkę więcej, ale naszym chłopcom należą się brawa za walkę.

Następnie rozegraliśmy sparing z drużyną Espana Fab Otwock. Dla naszych chłopców była to świetna okazja, aby pokazać się trenerowi i rodzicom. Zagraliśmy bowiem składem walczaków, który do tej pory nie miał zbyt często okazji by występować w meczach ligowych. Chłopaki zaprezentowali bardzo ofensywny futbol, a kibice tego dnia zobaczyli bardzo dużo bramek. Drużynie Espana Fab Otwock dziękujemy za fajny mecz i gratulujemy waleczności. Jeśli weźmiemy bowiem pod uwagę fakt, że drużyna gości to byli w większości chłopcy młodsi od nas, to trzeba przyznać, że włożyli w to spotkanie dużo serca.

Weekend kończymy w niedzielę w Garwolinie meczem II ligi z Progresem Garwolin. Podobno wehikuł czasu nie istnieje, ale to nieprawda. Tego dnia mogliśmy się bowiem poczuć, jak w Anglii lat 90. na meczu, powiedzmy 4. poziomu rozgrywkowego między Barnet a Torquay United. Pogoda bardziej angielska być nie mogła: zimny wiatr i zacinający deszcz. Chłopcy doskonale wyczuli klimat i postanowili wcielić się w piłkarzy z tamtej epoki. Oglądaliśmy więc dużo walki i dawno nie widzianego na naszych meczach tzw. kick and rush - kopnij i biegnij. Miejmy nadzieję, że chłopaki zrozumieli, że jednak futbol z lat 90. to nie jest to, w czym najlepiej się czują i w następny weekend zobaczymy znowu naszych Mazurków grających z fantazją, polotem i - przede wszystkim - uśmiechem.