Po ponurym, wyrównanym i nieco nerwowym spotkaniu, Mazur tradycyjnie zremisował w z KS Warka. W meczu zamykającym ligową 26 kolejkę padł bezbramkowy remis. Niestety wynik odzwierciedla przebieg gry...
Mecz z KS Warka, kończący rozgrywaną wczoraj 26 kolejkę ligową odbywał się w bardzo ponurej aurze. Padający deszcz, nasiąknięte wodą boisko i siadająca w trawie piłka, dosłownie kilka błyskotliwych sytuacji i mało celnych trafień. Oto co dane było nam oglądać dzisiejszego dnia.
Mazur niestety wciąż występuje w składzie rezerwowym. Nasi czołowi gracze bądź pauzują za kartki, bądź leczą kontuzje. Jakby tego było mało w samej końcówce meczu groźnej kontuzji doznał Zegarek i utykając musiał opuścić plac gry.
Po raz kolejny bardzo brakowało na boisku Kossiego. Dzisiaj trener Sobczyk, po fatalnym występie w środę Popisa w Ząbkach - zdecydował, że karczewskiej bramki bronił będzie junior Stelczyk. Na szczęście nie miał on jednak zbyt wielu okazji do zaprezentowania swoich interwencji i mógł zachować czyste konto, dzięki dość dobrej grze defensywnej obrońców, którzy szybko doskakiwali do przeciwników i nie pozwalali oddać celnych strzałów wareckim napastnikom. Dodatkowo rola najbardziej wysuniętego napastnika przypadła w udziale Saliou.
Mecz był dość wyrównany. Akcji zakończonych celnymi strzałami było jednak jak na lekarstwo. Główny arbiter za to barzdo chciał pokazać, że przywiózł ze sobą kartki i był bardzo czuły na punkcie fauli, szczególnie w wykonaniu naszych piłkarzy. Praktycznie każde ostrzejsze zagranie gospodarzy karał kartkami. Już w 2 minucie zagwizdał wolnego dla gości, ale na szczęście Osiński oddał strzał obok słupka. Potem stopniowo minimalną przewagę zdobywał Mazur. Niestety brakowało dobrego wykończenia 'kilku wrzutek na aferę' w pole karne gości. Warto odnotować: strzał Zielińskiego z 17 minuty z dalszej odległości nad poprzeczką i akcję dwie minuty później Zegarka, który przejął piłkę na 5 metrze, ale nie potrafił oddać celnego uderzenia. Najlepszą jednak okazję zmarnował Milewski, który w 25 minucie przejął niespodziewanie piłkę, która ugrzęzła w wodzie i wpadł z nią w pole karne, ale będąc w sytuacji sam na sam z bramkarzem także nie zdołał go zaskoczyć. Równie idealnią sytuację miał Końko, który w 30 minucie z kilku metrów strzelił nad poprzeczką. KS Warka w tej częsci gry próbowała kontrować, ale bez większych rezultatów.
Tuż po przerwie drugie (dosłownie!) niebezpieczne zagranie Rzeszotka w 49 minucie sędzia zamienił na drugą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Tak więc przez całą drugą połowę Mazur zmuszony został do gry w osłabieniu. Dalszy przebieg meczu nie wskazywał jednak na to, że graliśmy w dziesiątkę. Goście bowiem - mimo, że ich trener przeprowadził łącznie do 78 minuty komplet zmian - nie potrafili zdobyć wyraźnej przewagi na boisku. Ich piłkarze nie radzili sobie z wyprowadzaniem ataków, kontry zaś przeprowadzali dość nieudolnie. Mazur w zamian, w 2 połowie przeprowadził kilka szybkich akcji - niestety także nieskutecznych. Po raz pierwszy celny strzał w światło bramki oddał w 77 minucie Zegarek, a chwilę później kolejny z bliska, wprost w golkipera gości - chociaż w tym przypadku sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Wprowadzony w końcówce (za Saliou) Trzeciak niestety nie błyszczał świeżością i niewiele z przodu wskórał. Najgorzej żal ostatniej akcji Mazura, w już doliczonym czasie gry. Końko i Trzeciak znaleźli się w sytuacji dwóch na jednego. Końko jednak zamiast dogrywać do niepokrytego kolegi, wdał się w drybling i dał sobie odebrać piłkę. Wkrótce potem sędzia zakończył spotkanie.
Ten wynik jest w zasadzie sprawiedliwy i oddaje dobrze przebieg meczu. Szkoda kolejnych kartek i braku skuteczności. W Ostrołęce na bramce stanie Kossi - i to jedyna dobra informacja tego ponurego majowego wieczoru.
Mazur:
Stelczyk - Końko (ż), Baca (60m. ż), Poszalski, Zieliński, Milewski (7m ż.) (64 Kopeć), Rzeszotek (43 ż. i 49 2 ż.=cz.), Wojciechowski, Głąbicki, Zegarek (85 Wójcik), Saliou (64 Trzeciak),.
