W środowe popołudnie Mazur udał się w najdalszą podróż w tym roku. Do Wielunia nie pojechali z różnych powodów wszyscy nasi nominalni bramkarze. Dlatego też dostępu do naszej bramki strzegł Przemek Przysowa. Na domiar złego podczas rozgrzewki kontuzji nabawił się Wójcik i w wyjściowym składzie zmienił go Filipczak. Nasz "nowy bramkarz" został zmuszony do kapitulacji jedynie dwukrotnie w 1.połowie. Mazur przegrał 0-2 (0-2), tracąc najmniej bramek od 7 kolejek! Jest już pewne, że sezon skończymy na ostatnim miejscu w tabeli. Tym niemniej brawa dla grających dzisiaj w Wieluniu za pożegnanie się z honorem z zespołem WKS...
Co ciekawe Przysowa spisywał się w bramce dobrze i kilka razy ratował Mazura przed utratą bramki. Przy straconych golach niewiele miał do powiedzenia. Najpierw Koper wykorzystał, że Graczyk źle wybił piłkę głową. Potem
Filipczak przegrał główkę i Karasiak nie pomylił się w sytuacji sam na sam.
- Znowu my prowadziliśmy grę, mieliśmy przewagę, a rywale zdobywali bramki - powiedział po meczu Trzpil.
WKS Wieluń-MAZUR 2-0 (2-0)
Gole: 18.Koper, 35.Karasiak
Mazur: Przysowa - Żurawski, Skóra (46.Pietryka), Filipczak, Mąka - Malesa, Graczyk 21żk - Trzaskowski (75.Słomka), Ambrozik, Trzpil - Wojciechowski
Sędzia: Białek (Skierniewice)