Wejście smoka Rytla w Wierzbicy

1.połowa wyglądała w wykonaniu Mauzra obiecująco. Już w 5' strzeliliśmy bramkę. Czacha przycisnął obrońcę i wykorzystał jego zawahanie. Odebrał mu piłkę i prostopadłym podaniem zagrał do Skóry. Karol położył bramkarza i z zimną krwią strzelił do pustej bramki. Długo czekaliśmy na jego przełamanie! Gospodarze nie mieli sytuacji, ale zaskakująco w ciągu kilku minut wyszli na prowadzenie. Gole dla nich padły w krótkich odstępach czasu po stałych fragmentach - z wolnego i po dośrodkowaniu.

W szatni trener solidnie zmotywował zespół do odrabiania strat i zmienił Pasika za Rytla. Na lewą obronę przesunął Głogowskiego, a na stopera cofnął Obrębskiego. Zespół szybko ruszył na rywala. Już na samym początku 2.połowy z boku z wolnego wrzucał Falkowski. Grający na szpicy Kamil strzelił bramkę głową, ale sędzia odgwizdał ofsajd - niesłusznie.

- W sumie byłem przekonany, że strzelimy za chwilę bramkę. Krawczyk podał do Trzaskowskiego. Michał ruszył skrzydłem, podał mi na 5 metr, a ja piętą strzeliłem bramkę na 2:2. Później rożny rozegrany według nowego schematu trenera. Wbiegłem na krótki slupek i głową zdobyłem strzałem na długi słupek bramkę na 3:2, W końcówce sędzia gwizdał pod Orła, doliczył 5 minut, ale my dowieźliśmy zwycięstwo pierwsze w tej rundzie. - opisuje przebieg spotkania jego bohater Kamil Rytel.

Dzisiaj 2 asysty zaliczył Trzaskowski, który przypomnijmy rok temu, właśnie w meczu z Orłem nabawił się paskudnej kontuzji. Na wygraną czekaliśmy przez 10 kolejnych kolejek. Przerwaliśmy tą fatalną passę, a za tydzień zagramy z KS Warka o przełamanie w Karczewie.