Nie na to liczyliśmy w naszym pierwszym w historii meczu na poziomie V Ligi. Mimo całkowitej kontroli spotkania, jedna minuta oraz masa pecha wystarczyła aby wszystko się posypało.
Pierwsza połowa była całkowicie pod naszą kontrolą. Zagrażaliśmy rywalom licznymi akcjami ofensywnymi a w defensywie radziliśmy sobie bezproblemowo. Przewagę udokumentowaliśmy dwukrotnie: w 20 minucie po błędzie bramkarza gospodarzy i świetnym pressingu Sobkowa, w polu karnym Waśniowski wystawił Ksionzowi piłkę na 7 metrze a ten wyprowadził nas na prowadzenie oraz w 24 minucie, kiedy to faulowany w polu karnym był Waśniowski a jedenastkę na bramkę zamienił Trochim.
W drugiej połowie wszystko się posypało. W 62 minucie drugą żółtą kartkę obejrzał debiutujący Bogdan Mytsyk i musiał opuścić boisko. Jeśli do tego dodamy fakt, że 10 minut wcześniej z boiska zejść musiał Kuba Piekut, to na placu gry zostaliśmy z jednym nominalnym środkowym obrońcą. Co więcej, po wyżej wspomnianym faulu Mytsyka, rywale zdobyli bramkę kontaktową z rzutu wolnego. Żyrardowianka od tego momentu rzuciła się do odrabiania strat, dzięki czemu mieliśmy parę okazji do zamknięcia meczu lecz próby Laskusa, Celina czy Trochima były nieskuteczne. No i niestety, w ostatniej minucie doliczonego czasu gry po zamieszaniu w polu karnym Żyrardowianka wyrównała.
Na pewno nie będziemy tego dnia miło wspominać, ale pozostaje nam tylko i wyłącznie podnieść głowy do góry i walczyć o kolejne punkty. Widzimy się za tydzień w Karczewie!
Nasi piłkarze zagrali w tym meczu w czarnych opaskach na cześć śp. Feliksa Niedziółki. W zespole zadebiutowało 7 nowych piłkarzy.
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce. Akceptuję.