Kiedy ogląda się takie spotkania jak sobotni mecz Mazura Karczew z GLKS Nadarzyn, to ręce same opadają. Piłkarze z Nadarzyna wygrali w Karczewie 1:0 ...
Mazur nie wykorzystał dwóch karnych i dwóch świetnych okazji podbramkowych. Nadarzyn z dwóch dogodnych okazji wykorzystał jedną (gol Romanowskiego w 16 minucie) i zainkasował 3 punkty
Można pisać o tym, że w drużynie Mazura zabrakło Rzeszotka, Zegarka, Końki, Zielińskiego, Wawra... tylko co z tego? Nadarzyn grał "piach", a Mazur jeszcze gorzej. Podopieczni Mariusza Sobczyka zagrali bez przysłowiowych jaj. Jeśli przeciwnik daje na tacy podarunek w postaci dwóch rzutów karnych, a my nie wykorzystujemy ani jednego (nie strzelili Baca i Świętochowski) to jak można wygrać mecz?
Jarek Świętochowski miał w pierwszej połowie spotkania dwie dogodne okazje do strzelenia bramki, w obu jednak zachował się tak jakby nigdy nie grał w piłkę, a do tego nie spał conajmniej 3 dni. Coż z tego, że Mazur miał optyczną przewagę, skoro nie zdobył ani jednej bramki? Zabrakło egzekutora, który zadałby cios - Nadarzyn naprawdę nie grał wielkiej piłki i nie potrzeba było wielkich zagrań, żeby zdobyć 3 punkty na własnym boisku... Za tydzień mecz w Górze Kalwarii - ten mecz trzeba wygrać...
Mazur Karczew - GLKS Nadarzyn 0:1 (0:1)
Mazur Karczew: - Kossi, Niemirowski, Trzaskowski (Trzeciak), Baca, Baliński (Kęsek), Wójcik, Poszalski, Wojciechowski (Lewandowski), Głębicki, Przybysz (Łukasik), Świętochowski.
Żółta kartka: Wójcik
Widzów ok. 350